Czarnek niezrehabilitowany…

Opublikowano: 16.12.2021
_MAN2169-Edit.jpg
- Jak się okazuje, habilitacja nie wyklucza ignorancji ani nie chroni przed głupotą… - pisze w swoim nowym felietonie Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich.

Jak się okazuje, habilitacja nie wyklucza ignorancji ani nie chroni przed głupotą…

Przedstawiony przez MEiN projekt nowelizacji Prawa oświatowego, zwany od nazwiska ministra „lex Czarnek”, świadczy o głęboko zakorzenionej ignorancji oraz o głupocie społeczno-politycznej inicjatorów.

Ignorancja dotyczy kwestii nadzoru kuratorów nad realizacją przez samorząd terytorialny jego zadań własnych.

Nadzór nad samorządami określa jednoznacznie Konstytucja w art. 171. Odbywa się na podstawie kryte­rium zgodności z prawem. Jest sprawowany przez premiera i wojewodów, a w zakresie finansów przez RIO.

Rola kuratora – wzorzec ignorancji


Kurator sprawował do roku 2015 typowy nadzór pedagogiczny nad szkołami, niezależnie od tego, kto szkołę prowadzi. W tym także nad szkołami samorządowymi. Mógł sformułować opinię, a gdy dotyczyła ona jednostki samorządu terytorialnego, wojewoda ewentualnie sprawdzał, czy negatywna opinia kuratora może wiązać się z nieprzestrzeganiem prawa przez JST. Słowo nadzór
w określeniu „nadzór pedagogiczny” nie dotyczy oczywiście nadzoru w rozumieniu art. 171 Konstytucji.

Niestety już w uchwalonym przez sejm w grudniu 2016 r. Prawie oświatowym (w ramach tzw. reformy edukacji innej znanej intelektualistki, Anny Zalewskiej) wprowadzono niekonstytucyjny wyłom w roli kuratorów wobec JST, gdy zapisano, że decyzja organów samorządu w sprawie przekształcenia lub likwidacji szkoły wymaga pozytywnej opinii (a więc de facto zgody, czyli decyzji) kuratora. Obecny projekt idzie dużo dalej, ponieważ drastycznie rozmywa zawarte w art. 89 ust. 1 kryterium zmian w sieci szkół. Dzisiaj brzmi ono: „Szkoła publiczna, z zastrzeżeniem ust. 2, 3 i 14–18, może być zlikwidowana z końcem roku szkolnego przez organ prowadzący szkołę, po zapewnieniu przez ten organ uczniom możliwości kontynuowania nauki w innej szkole publicznej tego samego typu, a także kształcącej w tym samym lub zbliżonym zawodzie (…).” Ust. 3 mówi o wymogu uzyskania przez JST pozytywnej opinii kuratora, a ust. 4 uprawnia JST do złożenia zaża­lenia na postanowienie kuratora do ministra właściwego ds. oświaty. Od wyniku rozpatrzenia tego zażalenia JST może się odwołać do sądu administracyjnego. W spornych sprawach sądy nierzadko przyznawały rację gminom, które – odmiennie niż kuratorzy – wyczerpująco i racjonalnie uzasadniały swoje zamierzenia.

Dziś, mówiący w imieniu MEiN wiceminister D. Piontkowski przekonuje w rozmowie z Polska Times, że „chodzi również o doprecyzowanie przepisów dotyczących przekształceń i likwidacji szkół, które budziły dotąd sporo kontrowersji”. Pan Piontkowski nie wspomina przy tym, że owe „kontrowersje” to po prostu niezadowolenie resortu z przegrywanych sromotnie spraw w sądach. Sromotnie, bo sądy wskazywały, że postanowienia kuratorów są bezzasadne. Dlatego resort proponuje w projekcie zmianę obecnego zapisu w ust. 1, rozmywając jasne dotąd kryterium w sposób, który umożliwia całkowitą uznaniowość w tej sprawie.

Piontkowski z rozbrajającym grymasem mówi także w telewizji, że przecież nie ma już zmiany składu komisji konkursowej na dyrektora szkoły. Tylko zapomina dodać, że pozostają zapisy umożliwiające kurato­rowi – znowu prawem kaduka – zmuszenie gminy do odwołania dyrektora, który mu się nie podoba.

Powszechny sprzeciw wielu środowisk – wzorzec głupoty


Środowiska, którym zależy na jakości polskiej szkoły, służącej uczniom i ich rodzicom, na dobrym prawie oświatowym, na godnych warunkach pracy i płacy nauczycieli, na sprawiedliwym finansowaniu oświaty publicznej, znów są zjednoczone. Niestety znowu w proteście, a nie we wspieraniu dobrych działań.

Refor­ma Zalewskiej przywróciła stary, nieefektywny model ośmioletniej podstawówki, do której chodzą maluchy i dorastająca młodzież, likwidując gimnazja, które znacząco wyrównały dostęp do tego poziomu edukacji młodzieży z różnych obszarów. Obróciła wniwecz system, który ulokował Polskę w czołówce skali ocen jakości oświaty (ostatnie badanie PISA z 2018 roku, gdy jeszcze funkcjonowały gimnazja).

Reforma Czarnka ma na celu ideologizację szkoły i podporządkowanie jej urzędnikowi ministerialnemu. Trudno więc nie protestować. A protest jest powszechny, obejmuje prawie wszystkie środowiska.

Dobre zmiany kreują poparcie i włączanie się w ich wdrażanie. Złe – budzą sprzeciw i wywołują protesty. Ale Czarnka to „nie rusza”. Mówi za to, że prezydenci miast „mają świra”… Jaki mówca, taki język…

Andrzej Porawski

Partnerzy