Dane opublikowane przez GUS w pierwszym numerze Biuletynu Statystycznego z 2021 roku są jednoznaczne:
W ostatnich latach przeciętnie umierało co miesiąc około 10 (od 9 do 11) na tysiąc Polaków. W październiku ubiegłego roku było to już 14,4 osoby, w listopadzie – aż 20,7 a w grudniu 16,9 osoby na tysiąc mieszkańców naszego kraju. Stopa przyrostu naturalnego, zwykle ostatnio wynosząca od 0 do -2, wyniosła w tym czasie odpowiednio: -5,3; -12,4; -8,9‰.
Pro memoria przypomnę apel, jaki Zarząd Związku Miast Polskich skierował do rządzących w październiku 2020 roku, jako swoistą konkluzję wcześniejszych apeli, wniosków i postulatów:
APEL
Zarządu Związku Miast Polskich
o odpowiedzialne traktowanie polskiego społeczeństwa podczas epidemii COVID-19
Zarząd Związku Miast Polskich z ubolewaniem stwierdza, że nasze – formułowane przez osoby ponoszące odpowiedzialność za społeczności lokalne – apele do rządzących były i są systematycznie ignorowane, pomimo że dotyczą spraw związanych ze zdrowiem i życiem Polaków.
Jeszcze w marcu br. apelowaliśmy o rozważenie możliwości ogłoszenia w Polsce stanu klęski żywiołowej, który umożliwiłby legalne wprowadzanie niezbędnych ograniczeń oraz podejmowanie zgodnych z Konstytucją decyzji, także tych politycznych. Zamiast tego wykorzystywano ustawę o zwalczaniu chorób zakaźnych, ewidentnie nadużywając zawartych w niej regulacji, a nam zarzucano prowadzenie działalności politycznej. Podejmowano na najwyższym szczeblu nielegalne decyzje, forsując rozwiązania, które w każdej chwili mogą być podstawą roszczeń odszkodowawczych a nawet podważenia ważności kluczowych dla państwa wyborów. Te bowiem odbyły się po konstytucyjnym terminie, bez wykorzystania jedynej przewidzianej w Konstytucji podstawy do ich opóźnienia.
Wykorzystując chwilowy spadek dynamiki zachorowań, kolejne decyzje podejmowano w atmosferze coraz większego lekceważenia istniejących zagrożeń. To między innymi spowodowało, że zaniechano adekwatnych do skali wyzwań przygotowań do drugiej fali pandemii. Tak należy ocenić zarówno majowy powrót do przedszkoli i żłobków, jak i wrześniowe, bezrefleksyjne otwarcie szkół i przedszkoli, którym nie zapewniono żadnego wsparcia w postaci systemowych rozwiązań zabezpieczających zdrowie nauczycieli, uczniów i ich rodzin. Po wakacyjnym rozluźnieniu społecznej samodyscypliny było oczywiste, że konsekwencje będą dotkliwe już po kilku tygodniach. Jak się okazuje, nagła dymisja poprzedniego ministra zdrowia, który wypoczywał w Hiszpanii zamiast wykorzystać czas wakacji do zintensyfikowania przygotowań systemu ochrony zdrowia na drugą falę zachorowań, rodzi obecnie poważne skutki, które grożą załamaniem całego systemu opieki zdrowotnej. (…)
(całość w załączeniu)
Jak widać, niestety mieliśmy rację. Strach pomyśleć, jak będą wyglądać te wskaźniki po trzeciej fali. Dziś, kiedy kreślę tych kilka zdań, w wyniku pandemii zmarło już (wg MZ) ponad 64 tysiące osób. Średnie miasto…
Dlatego wypada wyrazić ubolewanie, że wciąż – zamiast skupić się na rzeczywiście ważnych działaniach, w tym na współpracy wszystkich, którzy mają w ręku jakiekolwiek narzędzia do walki ze śmiertelnym zagrożeniem – wciąż jeszcze mają miejsce niedorzeczne manewry polityczne[1] i absurdalne perory ideologiczne[2].
Apele o rozsądek i odpowiedzialność do wielu nadal trafiają dopiero pod respiratorem…
Andrzej Porawski (ozdrowieniec, zaszczepiony pół roku po chorobie, 70 lat)
[1] Bo jak inaczej ocenić nieuzasadnione i bezowocne wprowadzenie „komisarzy” w dwóch samorządowych szpitalach na podstawie nieprawdziwych enuncjacji wojewody mazowieckiego, który podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i ST powiedział post factum, że „świetnie mu się współpracowało” z Radomiem i Warszawą…?
[2] Cóż innego można powiedzieć o pseudo-kazaniach wygłaszanych z wielu ambon albo wywodach samozwańczych „autorytetów medycznych” w niektórych mediach i na stronach internetowych?