Projekt budżetu państwa na przyszły rok nie przewiduje subwencji oświatowej. Zamiast niej naliczane będą potrzeby oświatowe finansowane ze zwiększonych wpływów z PIT i CIT. To kończy dyskusję o niedofinansowanej oświacie?
Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy: Reforma finansów samorządowych jest niezbędna i dobrze, że nastąpi. Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego zaopiniowała projekt pozytywnie z uwagami. Finansowanie oświaty jest języczkiem uwagi i w tym sensie ta dyskusja na pewno się nie kończy. W 2015 roku tylko wydatki bieżące na oświatę, a więc bez uwzględnienia nakładów na inwestycje, kształtowały się w Warszawie na poziomie 2 mld 997 mln zł. W tym roku jest to już 8 mld 732 mln zł, a w przyszłym roku przekroczymy 9 mld. Na tak duży wzrost wydatków nakłada się przede wszystkim wzrost wynagrodzeń, ale też np. rosnące koszty utrzymania samych budynków szkół i przedszkoli. To są sprawy, na które samorząd nie ma wpływu, a jednocześnie subwencja oświatowa nie pokrywała tych wydatków i miasto musiało finansować oświatę w coraz większym stopniu z dochodów własnych.
Teraz będzie finansowało już niemal wyłącznie z dochodów własnych, więc za chwilę możecie nie mieć argumentów dotyczących niedofinansowania…
Strona samorządowa umówiła się z rządem, że najbliższy rok będzie rokiem sprawdzenia nowego systemu. Bardzo się cieszymy, że te zmiany idą, bo one nas nieco uniezależnią od tych wszystkich zmiennych, które obserwowaliśmy w ostatnich latach, jak chociażby tekturowe czeki rozwożone po kraju do wybranych samorządów. Największe miasta były najbardziej pokrzywdzone przez dotychczasowy system, a dla Warszawy wręcz zastosowano specjalny algorytm, abyśmy dostali mniejszą kwotę wyrównawczą. Liczymy na to, że teraz samorząd będzie uniezależniony od widzimisię rządzących. Natomiast oczywiście zawsze diabeł tkwi w szczegółach i na to też jako strona samorządowa zwracaliśmy podczas ostatnich rozmów uwagę. Największym ryzykiem dla nas jest właśnie finansowanie oświaty, bo w Warszawie i bardzo wielu innych samorządach to od lat najwyższa pozycja budżetowa.
Co więc powinno się zadziać, by to ryzyko dotyczące finansowania oświaty zminimalizować?
Są dwa bardzo istotne czynniki, które bezwzględnie powinny zostać uregulowane. Po pierwsze edukacja domowa. W tym roku na edukację domową tylko do jednej placówki przelewamy ponad 120 mln zł; o kilkadziesiąt milionów złotych więcej niż w roku ubiegłym. Do warszawskiej szkoły zapisuje się młodzież z całej Polski. Jeśli młodzież zmienia szkołę w trakcie roku to pieniądze w większości idą z naszego budżetu. Przy zmianie ustawy o dochodach JST kształtowanie wydatków na tą pozycję budżetową będzie wróżeniem z fusów.
W obecnym systemie samorząd był pasem transmisyjnym pieniędzy z subwencji oświatowej naliczanej na uczniów w edukacji domowej. Teraz, kiedy subwencji już nie będzie, taka duża niepewność jest dla nas olbrzymim ryzykiem.
Cały wywiad można przeczytać TUTAJ