Na Targu Węglowym zebrało się ponad pięć tysięcy osób. Scena była ustawiona między Złotą Bramą i Katownią, niedaleko miejsca, w którym doszło do tragicznego zamachu na życie prezydenta Gdańska
Prezydent Aleksandra Dulkiewicz podkreśliła, że „wiele dobrego może wyniknąć z odrzucenia publicznych i prywatnych praktyk, które doprowadziły do tamtego dramatu”. Obecny na uroczystości premier Donald Tusk złożył przyrzeczenie: „Nie spoczniemy, dopóki nie będziemy pewni, że Polska, że polski naród, będą wolne od pogardy i nienawiści, będą wolne od kłamstwa - że już nigdy złe słowo nie zabije żadnego uczciwego człowieka”.
Według premiera, ta „tragiczna i zdawałoby się bezsensowna śmierć, nadała jednak bardzo głęboki sens temu przekonaniu, że tak jak w jego marzeniach Gdańsk, tak i cała Polska mogą być i muszą być miejscem dla ludzi, którzy wyzbyli się pogardy i nienawiści”.
Ta poruszająca uroczystość po raz pierwszy miała charakter państwowy. Przyszło ponad 5 tysięcy osób z Gdańska, ale też z różnych części kraju. Wśród gości byli, oprócz Donalda Tuska, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, ministrowie, posłowie, wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz. Była silna delegacja samorządowców m.in. z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim, prezydentem Białegostoku i prezesem Unii Metropolii Polskich Tadeuszem Truskolaskim, prezydentem Wrocławia Jackiem Sutrykiem i prezydent Łodzi Hanną Zdanowską.
Prezydent Gdańska zaczęła swoje przemówienie od wspomnienia dni żałoby sprzed pięciu lat, która zbudowała w Gdańsku poczucie wyjątkowej wspólnoty. Puenta dotyczyła jednak przyszłości:
- Wiele dobrego może wyniknąć z odrzucenia publicznych i prywatnych praktyk, które doprowadziły do tamtego dramatu - stwierdziła prezydent Aleksandra Dulkiewicz. - Od śmierci prezydenta Pawła Adamowicza w Gdańsku urodziło się ponad 42 tysiące dzieci. W tym chociażby w środę Piotruś, którego mama dzisiaj pisała do mnie, żałując, że nie może być tu dzisiaj z nami: „To o ich przyszłości musimy myśleć, wspominając tamten tragiczny wieczór sprzed pięciu lat. Jaki Gdańsk, jaki kraj, chcemy im dać? Jakie wartości uczynić drogimi? Jakich relacji międzyludzkich nauczyć? Nasza codzienność będzie tylko taka, jacy my jesteśmy”.
W niedzielę, 14 stycznia, uroczyście odsłonięto ławeczkę Pawła Adamowicza na Wyspie Spichrzów.
Ławeczka przedstawia postać byłego prezydenta spoglądającego w stronę historycznego Żurawia. Jej oparcie jest ozdobione panoramą przeciwległego brzegu Motławy. Rzeźba stanęła na środku brukowanej uliczki pomiędzy restauracjami na pobrzeżu, nieopodal łączącej Wyspę Spichrzów z Długim Pobrzeżem kładki obrotowej na Motławie.
- Przez większość mojego dzieciństwa mieszkaliśmy niedaleko stąd i chodziliśmy z tatą na spacery nad Motławą. Doskonale pamiętam te ruiny i nieciekawe otoczenie. Tata się zawsze wkurzał, ponieważ to jest miejsce w centrum naszego miasta, ważne dla jego historii. Był zdania, że zasługiwało na docenienie i tchnięcie w nie życia. Chciał, żeby ludzie spędzali tu czas i byli szczęśliwi. Dlatego ja dziś jestem wielce szczęśliwa, że ta ławka stanęła właśnie tutaj, że w miejscu, w którym dziś ludzie są tak naprawdę przez cały rok, i mieszkańcy, i turyści, siedzi z nimi tata – mówi córka, Antonina Adamowicz.
- Wszyscy dziś cieszymy się, że Wyspa Spichrzów wygląda tak, a nie inaczej. To wcale nie był prosty proces. Prezydent z wielkim uporem dążył do tego celu w partnerstwie publiczno-prywatnym. Dążył, do tego, żeby to miejsce w Gdańsku się zmieniło. Dzisiaj powoli kończymy przebudowę tego terenu, po drugiej stronie toczy się modernizacja Długiego Pobrzeża. Już teraz możemy być dumni z tego miejsca, a za dwa lata zobaczymy przysłowiową wisienkę na torcie – powiedziała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz podczas uroczystego odsłonięcia ławeczki Pawła Adamowicza.
fot. UM Gdańska