W grudniu ubiegłego roku Rada Miasta zaakceptowała pomysł burmistrza Jacka Orycha, by sprowadzić do Marek rodzinę polskich repatriantów z Kazachstanu. Przez kilka miesięcy trwały intensywne przygotowania. Ich ukoronowaniem były wydarzenia ostatniego wtorku. Wczesnym popołudniem samolot z Astany wylądował w Porcie Lotniczym im. Fryderyka Chopina. Łzy, ucałowania, uściski rodziny – trzypokoleniowa rodzina Tatarenko i Filipienko właśnie wróciła do ojczyzny. Ich ziemią obiecaną staną się Marki.
Przed domem, w którym zamieszka pięcioro rodaków ze Wschodu, czekali przedstawiciele samorządu oraz media. Nowi mieszkańcy zostali przywitani po staropolsku – chlebem i solą.
- Bardzo chcieliśmy uczestniczyć w procesie zadośćuczynienia za krzywdy, jakie wyrządzono naszym rodakom podczas II wojny światowej zsyłając ich na nieludzką ziemię, a następnie pozostawiając samych sobie bez żadnego wsparcia w okresie tzw. władzy ludowej. Witajcie w Markach, witajcie w Ojczyźnie – mówi Jacek Orych, burmistrz Marek.
Dla Aleksandry Ślusarek, szefowej Związku Repatriantów Rzeczpospolitej Polskiej, to 135 rodzina, którą udało się w Polsce połączyć.
Repatrianci zwiedzili dom przy ul. Pułaskiego. Prace modernizacyjne były nadzorowane przez Zakład Usług Komunalnych. W wyposażeniu i przygotowaniu obiektu pomogły m.in. lokalne stowarzyszenia oraz Wodociąg Marecki. Mareckie Stowarzyszenie Gospodarcze wyposażyło kuchnię w produkty spożywcze, a stowarzyszenie Grupa Marki 2020 (znana przede wszystkim z pokojowej akcji na rzecz budowy obwodnicy Marek) przygotowało wyprawkę szkolną dla najmłodszego członka rodziny - siedmioletniej Marii.
Burmistrz Jacek Orych podziękował wszystkim osobom zaangażowanym w proces repatriacji m.in. Radzie Miasta i pracownikom Zakładu Usług Komunalnych.
- Teraz najważniejsze jest to, aby państwo Tatarenko zadomowili się w Markach – podsumował biurmistrz.