- Po pożarze bloku przy ulicy Roboczej, w którym zostało poszkodowanych ponad 60 osób, uruchomiliśmy telefon interwencyjny, który obsługują nasi pracownicy - mówi Anna Zając-Domżał, zastępca dyrektor MOPR w Poznaniu. - Gdy z Centrum Zarządzania Kryzysowego otrzymują telefon z informacją o zdarzeniu, w którym zostali poszkodowani mieszkańcy, ruszają z pomocą.
Obecnie zespół interwencyjny liczy 11 osób. Stanowią go pracownicy socjalni z trzech filii MOPR oraz pracownicy z Działu Wsparcia Specjalistycznego. Są zawsze na posterunku, gotowi do akcji. Pełnią dyżury telefoniczne przez całą dobę, przez 7 dni w tygodniu.
- Są gotowi na sytuacje kryzysowe, nie wpadają w panikę - podkreśla Teresa Matysiak, szefowa wildeckiej filii MOPR, a zarazem koordynatorka zespołu interwencyjnego. - Ważny jest pierwszy kontakt, zebranie danych, numerów telefonów, ustalenie najistotniejszych potrzeb, nim ewakuowani trafią do miejsc tymczasowego pobytu.
Tak było między innymi w marcu 2018 roku, gdy w jednej z kamienic na Dębcu doszło do wybuchu. Zginęło wtedy pięć osób, niektórzy z pozostałych 34 lokatorów zostali ranni, wszyscy stracili dach nad głową. - To była niedziela, a w poniedziałek były już decyzje o przyznaniu zasiłków celowych i przywieźliśmy poszkodowanym pieniądze. Byli zdziwieni, że tak szybko dostali wsparcie - wspomina Teresa Matysiak. I dodaje: - W hotelu przy Łozowej mieliśmy stałe dyżury, aby ludzie nie musieli jeździć po pomoc. Każdej rodzinie przydzieliliśmy opiekuna. Gdy otrzymali nowe mieszkania, pomagaliśmy w adaptacji w nowym miejscu.
Natychmiastowej pomocy udzielono też pogorzelcom z budynku przy Akacjowej, gdzie jesienią ubiegłego roku miał miejsce tragiczny w skutkach pożar. Dostali wsparcie finansowe, zaproponowano im pomoc psychologa. Ponadto z inicjatywy pracowników, którzy znaleźli sponsorów, udało się przygotować dla tych rodzin paczki świąteczne.
Dzięki pracownikom zespołu interwencyjnego MOPR od 2010 roku udało się udzielić skutecznej pomocy w 245 przypadkach.