Lokalni gospodarze w całej Polsce coraz częściej będą spotykać się z kuratorami oświaty na sali sądowej. Spór dotyczy gimnazjów, które zlikwidowała reforma oświaty. Kłopot w tym, że zdania w tej sprawie są jednak mocno podzielone.
Przyczyną konfliktu, który wpłynie na pracę nauczycieli w całej Polsce czy dzieci, które wciąż nie wiedzą, gdzie we wrześniu pójdą do szkoły, jest reforma oświaty, która przywróciła 8-letnie szkoły podstawowe.
Z mapy polskiej edukacji znikają gimnazja. Samorządy muszą opracować nową sieć szkół. Dotychczasowe zespoły złożone z 6-letnich podstawówek i gimnazjów z automatu będą 8-letnimi podstawówkami, a pozostałe gimnazja będą zlikwidowane (niektóre mogą być przekształcane w szkoły podstawowe, licea, technika, czy szkoły branżowe). Dotyczy to ponad 3 tys. placówek.
Do końca marca rady gmin miały podjąć uchwały w tej sprawie. By to było możliwe, samorządy musiały uzyskać pozytywną opinię (czytaj: zgodę) rządowego urzędnika - kuratora oświaty. I tu zaczynają się problemy.
Kuratorzy w całym kraju często opiniowali decyzje samorządów negatywnie lub warunkowo pozytywnie - narzucając poprawki i zmiany. A poprawek było bardzo dużo. Tylko na Śląsku aż 46 proc. to opinie pozytywne warunkowe.