Projekt ustawy jest realizacją jednego z kamieni milowych, które Polska musi spełnić, aby otrzymać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Projekt ten ma odblokować rozwój energetyki wiatrowej. Liberalizuje m.in. "zasadę 10 H", która stanowi, że wiatraki można sytuować w odległości nie mniejszej niż 10-krotność ich wysokości od budynków mieszkalnych.
Sejmowe komisje energii, klimatu i aktywów oraz samorządu i polityki regionalnej przyjęły w czwartek, 26 stycznia br. poprawkę do rządowego projektu zmiany ustawy odległościowej, która zwiększa z 500 do 700 m minimalną odległość wiatraków od zabudowań mieszkalnych. W przypadku zabudowań gospodarczych i nowych budynków projekt nie przewiduje żadnych ograniczeń odległościowych.
Dla gmin niebezpieczna była jednak poprawka, która wprowadzała konieczność przeprowadzenia referendum, jeśli co najmniej 10% uprawnionych do głosowania mieszkańców zebrałoby podpisy przeciwne inwestycji. To rozwiązanie mogłoby zablokować budowę farm wiatrowych na kolejne lata. Dzięki interwencji przedstawicieli Związku Miast Polskich posłowie wycofali poprawkę.
- Gdyby nie ta interwencja, nie powstałby w Polsce ani jeden wiatrak. Doprowadziliśmy do usunięcia zapisu zobowiązującego władze gminy - przy sprzeciwie mieszkańców wyrażonym w postaci wniosku o przeprowadzenie referendum – do jego przeprowadzenia. Co więcej, wynik referendum byłby wiążący dla władz gminnych – mówi Marek Wójcik, pełnomocnik Zarządu ZMP ds. legislacji.
To dobra wiadomość, tym bardziej, że w orzecznictwie sądów administracyjnych za niedopuszczalne uznaje się przeprowadzanie referendów w sprawach lokalizacji na terenie gminy inwestycji, które mieszkańcy uznają za niebezpieczne lub szkodliwe, w tym właśnie m.in. farm wiatrowych.
hh